Wielkanoc już tuż-tuż. Dziś będzie wyjątkowy dzień, będę mógł wziąć z przedszkola moją pszenicę! (każde dziecko hoduje w swojej doniczce). Chyba nie będzie więc lepszego czasu na wpis o wielkanocnej babce drożdżowej.
Za każdym razem kiedy piszę o pieczeniu czuję się dziwnie, bo taki ze mnie ekspert jak… No sama nie wiem jak co! A w przypadku babki jest to o tyle zabawne, że jej tradycyjność polega między innymi na tym, że co roku walczymy, żeby nam urosła. To taki spektakl wielko-sobotni: ona nie rośnie! jak to nie rośnie? no nie rośnie! to może… – i tu następują rozliczne metody od dzwonienia do mamy po stawianie miski z babką na garnku z ciepłą wodą. Co ciekawe takie cuda nigdy nie dzieją się w przypadku innych naszych drożdżowych wypieków.
Babka jest też tradycyjna bo zawsze się ją je na Wielkanoc w rodzinie męża. Ja uważam (dość nieortodoksyjnie), że trzeba ją jeść w sobotę, bo potem obsycha, a poza tym jest mnóstwo innych smakołyków słonej natury, które zabierają jej miejsce w żołądku.
Tak czy siak – ja ją uwielbiam za puszysty miąższ z kakaowym śladem i – przynajmniej w naszym wykonaniu – pierwotny omączony korpus w dziwnym kształcie (zawija ją mąż, bo to w zasadzie najczęściej głównie jego dzieło i nie mieści mu się normalnie na blasze więc zakręca ją jakoś dziwacznie).
Babka drożdżowa z kakao (przepis teściowej):
4 dag drożdży
0,25 l mleka
8 łyżek cukru
0,5 kg mąki
2 jajka
1 cukier waniliowy
1 łyżka masła
4 łyżki kakao
szczypta soli
Drożdże rozpuścić z ciepłym ale nie gorącym mlekiem, dodać 2 łyżki cukru i posypać odrobiną mąki. Czekać aż mikstura urośnie. następnie dodać mąkę, szczyptę soli, jajka, 2 łyżki cukru, cukier waniliowy i łyżkę roztopionego masła. Po wymieszaniu przykryć i czekać aż podwoi objętość. (tu zazwyczaj następuje nasze przedstawienie) Rozwałkować grubo i posypać kakao wymieszanym z cukrem (po 4 łyżki, moi zdaniem można dać więcej, sugerowałabym po 6). Piec ok 40-45 min w 180 stopniach.
Smacznego!
Historię babki znam, ale i tak się ubawiłam, czytając wpis 🙂 Powodzenia w tym roku!